piątek, 30 listopada 2007
Wrocilam do domu po strasznie trudnym tygodniu na uniwersytecie... Narazie nie mam sily do niczego! Powinnam sie uczyc ale jakos brak motywacji... Na spacer z psem? chyba nic z tego, jest strasznie zimno, a pozytym juz troche za ciemno... Dawno, dawno temu gralam na pianinie, ten instrument stal sie bardziej meblem, ale dzisiaj odkrylam ponowinie jego tajemnice: siadasz przy nim, zaczynasz cos tam podstukiwac, a potem wyciagasz jakies nuty i zaczynasz grac, byleby grac i uciec!!! Obiecalam komus, ze naucze sie grac Valse d' Amelie: paluszki juz tak dobrze nie smigaja po klawiszach, ale jednak otworzyl sie znowu ten tajmeniczy swiat marzen i uczuc, wydaje sie, ze otwiera sie serce...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
nie chodzi o to, żeby paluszki śmigały tylko o to, żeby czuły to co grają :)
Prześlij komentarz